Najwięcej osób z całorocznym lub semestralnym zwolnieniem z wychowania fizycznego jest w Zespole Szkół Gastronomicznych w Pile, najmniej w Zespole Szkół Techniczno-Rolniczych w Nieżychowie.
- Z pewnością wynika to z tego, że w szkole w Nieżychowie uczą się głównie chłopcy, którzy woleliby uciec z innej lekcji, żeby być na wf-ie - tłumaczył nauczyciel z Nieżychowa.
- Faktycznie statystyki pokazują, że częściej nie ćwiczą dziewczęta - potwierdzali pedagodzy z "gastronomika".
Nauczyciele z powiatu pilskiego powiedzieli "dość" i zaprosili na debatę lekarzy rodzinnych, by ustalić, czy młodzież jest naprawdę aż taka chora, jak świadczy o tym ilość zwolnień z lekcji. [bJ]uż od początku spotkania można było wyczuć, że o porozumienie między nauczycielami i lekarzami będzie trudno. Ci pierwsi zarzucali medykom, że zbyt łatwo ulegają uczniom i wypisują zwolnienia, choć nie ma do tego podstaw.
- Uczeń przychodzi do lekarza, który nie zna nauczyciela. Nasłucha się, jaki jest zły, że męczy, a po lekcji przez cały dzień źle się czuje i lekarz w końcu wypisze to zwolnienie - przekonywała Joanna Harenda, nauczycielka wf-u z Zespołu Szkół Gastronomicznych, która prowadziła debatę. - Nauczyciele z kolei nie dzwonią do lekarzy i nie pytają o uczniów, bo i tak nie dostaną informacji.
Z kolei Adam Gronowski, lekarz rodzinny i pediatra z przychodni przy ulicy Lotniczej odpowiedział, że nauczyciel nie może zapytać o stan zdrowia ucznia, ale może zrobić to pielęgniarka. Lekarz przedstawił również główne powody, dla których wystawiane są zwolnienia: choroby przewlekłe, nawracające infekcje, bolesne miesiączki, fobie szkolne oraz wymuszenia. Te ostatnie wynikają z tego, że uczniowie żalą się na złe warunki, w których muszą ćwiczyć, łączenie klas (dziewczęta mają lekcje z chłopcami) oraz kompleksy, w które często wprowadzają nauczyciele słabszych fizycznie, faworyzując najlepszych.
Z tymi zarzutami nie mogli pogodzić się wuefiści, którzy zapewniali, że szkoły mają dobrą bazę do przeprowadzania lekcji, a wspólny wf chłopców i dziewcząt zdarza się rzadko, kiedy pogoda nie dopisuje i jedna z grup nie może ćwiczyć na dworze.
Joanna Harenda zaproponowała kilka rozwiązań, które w finale mogą doprowadzić do tego, że zmniejszy się liczba niećwiczących osób.
Po pierwsze - nauczyciele muszą dbać o to, żeby zajęcia były atrakcyjne i żeby oceniać nie tylko sprawność ucznia, ale również jego chęci. Jej zdaniem nauczyciele powinni jednak wnikliwiej analizować konieczność wystawienia zwolnień długoterminowych.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?