- Jesteśmy zawiedzeni, ale widzimy światełko w tunelu - tak po kolejnym spotkaniu z dyrekcją szpitala mówią ratownicy medyczni z Trzcianki, którzy w ramach protestu postanowili nie przychodzić do pracy i m.in. nie obsługiwać karetek pogotowia. Część z nich pozostaje na zwolnieniach lekarskich, część wzięła urlopy wypoczynkowe, a inni po prostu nie biorą dodatkowych dyżurów. Jak długo to potrwa?
Czarny poniedziałek
Stanowcze ,,nie" ratownicy powiedzieli w poniedziałek 6 września. Wówczas nie miał kto obsługiwać karetek pogotowia, które stacjonują w Trzciance, Wieleniu i Krzyżu Wielkopolskim. Pojazdy ratunkowe tego dnia w ogóle nie wyjechały w teren.
Jak się okazało, tego dnia aż 25 z 28 ratowników z Trzcianki przystąpiło do ogólnopolskiego protestu ratowników medycznych. Domagają się oni podwyżek płacy i lepszego sprzętu m.in. nowych ambulansów.
- Te osoby, które w tej chwili pracują w ratownictwie medycznym, to prawdziwi pasjonaci. My po prostu lubimy pomagać innymi, czuć tę adrenalinę. Niestety, nie możemy dłużej pracować w takich warunkach, jakie panują obecnie. Jesteśmy przepracowani i zbyt mało zarabiamy - mówi Dezyderiusz Ławniczak, który od 15 lat pracuje jako ratownik medyczny. Niestety, jak dodaje, chętnych do pracy w tym zawodzie nie ma.
- Obecnie ratownicy pracują jakieś 300- 400 godzin miesięcznie. Są zmęczeni i niedoceniani. To wszystko sprawia, że nie ma chętnych do pracy w tym zawodzie.
Jedna karetka już jeździ
We wtorek 7 września, sytuacja uległa minimalnej poprawie. Jedna karetka z Trzcianki była już obsługiwana. Pozostałe dwie z Krzyża Wielkopolskiego i Wielenia nadał nie jeździły. Taka samo było w środę 8 września. Tego dnia, odbyło się kolejne spotkanie ratowników z dyrekcją szpitala. Czy osiągnięto porozumienie?
- Jeżeli dobrowolnie wrócimy do pracy, to wtedy będziemy mogli mówić o podwyżkach - mówi ratownik medyczny Paweł Sofij, który osobiście uczestniczył w rozmowie z dyrekcją szpitala. Według niego sytuacja stanęła w martwym punkcie, ale widać światełko w tunelu.
- Jestem optymistą i liczę na to, że gdy ratownicy wrócą do pracy ze zwolnień lekarskich, to doczekają się podwyżek płac. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy protestować w nieskończoność, bo zdrowie i życie pacjentów są dla nas wartościami nadrzędnymi.
Nadzieja w zmianie stawki za dobokaretkę
Światełkiem w tunelu ma być zwiększenie stawki za dobokaretkę, dzięki czemu mają znaleźć się pieniądze na podniesienie wynagrodzeń dla ratowników medycznych. Ta - jak deklaruje rząd - ma się zmienić już od 1 października.
- Te regulacje oznaczają, że realnie do systemu ratownictwa medycznego w tym roku trafi dodatkowe 60 mln złotych, a w przyszłym - nawet 240 mln zł - podczas konferencji prasowej mówił minister zdrowia Adam Niedzielski.
Jakiej zmianie mają ulec stawki za dobokaretkę? O tym dokładniej mówił już wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
- W systemie państwowego ratownictwa medycznego działają w Polsce dwa zespoły. Jest to zespół tzw. S, czyli specjalistyczny i zespół P, czyli podstawowy. Do tej pory stawka na karetkę S, czyli specjalistyczną, wynosiła 4 tys. 157 zł. Od 1 października chcemy, aby ta wycena wynosiła 5 tys. 583 zł - mówił wiceminister Kraska.
Z 3 tys. 152 zł na 4 tys. 187 zł - ma natomiast zmienić się wycena dobokaretki dla karetki typu P, czyli podstawowej.
- Na karetce S wzrost będzie o ponad 1 tys. 400 zł, na karetce P o ponad 1 tys. zł - podsumował Waldemar Kraska.
Co dalej?
Dyrektor Szpitala Powiatowego w Trzciance lek. Mirosław Szymajda w środę - na antenie telewizji kablowej TVL Trzcianka - przyznał, że z powodu braków personalnych jest problem z uruchomieniem karetek w Krzyżu i Wieleniu. Odniósł się do piątkowego spotkania z ratownikami w sprawie regulacji płac, która została dokonana na początku lipca. Zdementował informacje, że pracownicy na niej stracili.
- Żaden z pracowników nie stracił na pensji. Prawdą jest, że jeden z pracowników zyskał 1,75 zł, ale jest to pracownik, który ma najniższy staż pracy. Natomiast część z pracowników zyskała od 400 - 500 zł, a jeden z pracowników zyskał nawet 700 zł na tej regulacji płac.
Dyrektor odniósł się do środowego spotkania z ratownikami. Stwierdził, że nie wie tak naprawdę, ile ta grupa zawodowa chce zarabiać.
- Zobowiązaliśmy ratowników, aby przygotowali konkretne postulaty płacowe, jakie dyrekcja ma spełnić. Oczywiście w miarę możliwości podwyżki na pewno będą zaplanowane, bo wiemy, że od 1 października dostaniemy wzrost na ratownictwo medyczne - mówił dyrektor Szymajda.
Zapewnił, że będzie prowadził dalsze rozmowy, aby spełnić oczekiwania ratowników.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?