Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnicy sparaliżowali Piłę. Czego chcą? - Należy zablokować tanie towary z Ukrainy i głupie decyzje z Parlamentu Europejskiego

Martin Nowak
Martin Nowak
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
- Będziemy walczyć o każdego rolnika - mówili, w środę 24 stycznia, protestujący rolnicy z subregionu pilskiego. Czego się domagają? Są przeciwni m.in. napływowi tanich towarów z Ukrainy, a także nie chcą wprowadzenia Zielonego Ładu.

Protest rolników w Pile

Na terenie całej Polski - w środę 24 stycznia - odbyły się protesty rolników, którzy w głównej mierze sprzeciwiają się wprowadzeniu Zielonego Ładu i napływowi tanich towarów z Ukrainy. Mówią, że to niszczy polską gospodarkę i prowadzi do bankructwa rolników.

Protest odbył się także w Pile. Zaczął się w Kosztowie, w gminie Wyrzysk. O godz. 11 kolumna około 70 rolników ruszyła - drogą krajową nr 10 - w trasę do Piły całkowicie paraliżując ruch drogowy. Dojazd rolników na Plac Staszica w Pile, zajął protestującym około trzech godzin. Jechali bardzo wolno, aby wyrazić swój sprzeciw wobec obecnej sytuacji w polskiej gospodarce. Co najbardziej im przeszkadza?

- Jesteśmy bardzo niezadowoleni z obecnej sytuacji w kraju, jak i całej Europie. Przez towary takie jak np. zboże, kukurydza i buraki napływające do nas z Ukrainy my rolnicy staniemy się wkrótce bankrutami. Podatki są coraz większe, koszty są coraz większe, a dochody są coraz to mniejsze. Tak nie może być. Jeszcze trochę i niczego nie będzie opłacać się u nas produkować. To jest zatrważające, dlatego musimy strajkować w obronie każdego rolnika. Jest źle, a obawiamy się, że będzie jeszcze gorzej -

mówi Józef Kołos, przewodniczący związku rolników z regionu pilskiego.

Rolnicy twierdzą, że przy produkcji zboża w Ukrainie nie ma żadnej kontroli. Oni zaś mają nadmiar wymogów do spełnienia.

- Nas się karze, mówi co i kiedy mamy siać. Musimy prowadzić pięć rejestrów i zatrudniać księgowych, bo inaczej sami nie mielibyśmy czasu na pracę w polu. Zboże z Ukrainy jest dużo tańsze niż nasze polskie. Tylko, że u nas koszt produkcji jest nieporównywalnie większy m.in. przez ceny środków produkcji, których nie ma cały wschód np. Rosja czy Ukraina. Tam robią, co chcą -

mówi jeden z rolników. I dodaje:

- 5,5 tony pszenicy trzeba wyprodukować, żeby wyjść na "zero" w kosztach. Z czego mamy żyć? Z 400 złotych za hektar? To jest śmieszne. Gdyby ceny środków produkcji były niższe, to u nas też byłaby inna konkurencyjność, ale decyzją urzędników nie da się tego zrobić. U nas tylko nakłada się kolejne podatki.

Protestujący, a na Placu Staszica zebrało się ich około stu, podkreślają, że bardzo ważne jest również organizowanie się w spółdzielczość na poziomie gminnym i powiatowym. Mają jedenaście postulatów, ale najbardziej zależy im na dwóch rzeczach. Jakich?

- Należy zablokować tanie towary z Ukrainy i głupie decyzje z Parlamentu Europejskiego -

podkreśla Józef Kołos.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto