Dodatków do emerytur poselskich domaga się pilski poseł SLD Romuald Ajchler, który sam za rok osiągnie wiek emerytalny - tak napisał dziennik Fakt. To wywołało w kraju falę oburzenia.
Wysokość emerytury zależna jest od zarobków i opłacanych składek. Jeśli więc poseł zarabia prawie 10 tysięcy złotych, to od tej wysokości dochodów ZUS i tak naliczy mu niemałą emeryturę, a Romuald Ajchler podobno w imieniu innych posłów walczy o dodatkowe pieniądze.
>>> Zobacz też: Lewica chce zdobyć władzę w Pile
Tymczasem Romuald Ajchler wszystkiemu zaprzecza.
- Prosiłem aby sejmowe biuro studiów i ekspertyz sprawdziło jakie są zarobki posłów w Polsce, a jakie w innych krajach Unii Europejskiej. Jeśli zarabiamy więcej, to trzeba nam obniżyć diety, a jeśli mniej, to można się zastanowić nad podwyżką - przekonuje Romuald Ajchler.
Poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej przekonuje, że z mównicy sejmowej walczył o dodatkowe emerytury dla zwykłych ludzi. Podał przykład małżeństwa z Międzychodu, które wpadło w ogromne długi. Wysokość emerytury kobiety to niecały tysiąc złotych, jej mąż dostawał 1100 zł. Dzięki interwencji posła, udało się skonsolidować kredyt małżeństwa i zmniejszyć jego ratę do 900 złotych. Para radziła sobie ze spłatą tak dużego obciążenia, ale po trzech miesiącach mężczyzna zmarł.
- Kobieta została bankrutem. Dlatego wpadłem na pomysł, aby w przypadku śmierci jednego z małżonków połowa emerytury drugiego nadal była wypłacana temu, który pozostał przy życiu - wyjaśnia Ajchler. I ucina: - Bulwarówka wszystko jednak przekręciła.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?