Spółdzielnia mieszkaniowa w Pile montuje kamery na osiedlach

Pilska Spółdzielnia Mieszkaniowa montuje kamery na blokach i placach zabaw. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie to, że tym razem obraz z kamer będzie emitowany na żywo w pilskiej telewizji kablowej Asta.

- Nie wyobrażam sobie, że siedzę z dzieckiem w piaskownicy, a wszyscy sąsiedzi będą mnie oglądać u siebie w telewizorze. To jest przecież big brother! Prezes nie zapytał nas o zdanie - buntuje się pani Joanna, która przychodzi z córką na plac zabaw przy ul. Łowieckiej.

>>> Kliknij też: Co sądzisz o modernizacji Wyspy? Wypowiedz się

Pozostali mieszkańcy okolicznych bloków także nie wiedzieli nic o tych planach spółdzielni.

- Rozumiem, że to ma chronić przed wandalami, ale przecież kamery były już instalowane na placu zabaw, po co kolejne. Poza tym nikt nas nie pytał, czy chcemy by obraz z kamer był emitowany w telewizji - dodaje starsza pani, która przyszła na plac zabaw z wnukiem.

Ten eksperyment spółdzielni ma kosztować jednorazowo około 40 tysięcy złotych. Kilkanaście kamer ma rejestrować obraz dobrej jakości, który na żywo będzie przekazywany do kablówki. To już ma być darmowa usługa. Spółdzielnia za przekaz nie zapłaci ani złotówki.

- Lokatorzy o to prosili, bo skarżą się na wandalizm i na grupy młodzieży, które po nocach przesiadują, piją alkohol, krzyczą, przeklinają i dewastują otoczenie. Interwencje policji i straży miejskiej przynosiły skutek, ale tymczasowy. Mam nadzieję, że w ten sposób uda nam się wyeliminować te zjawiska - wyjaśnia Lucjan Szutkowski, prezes spółdzielni mieszkaniowej w Pile.

Kamery instalowane są na ul. Towarowej i Placu Konstytucji 3 Maja, drugi rejon to ulice Ossolińskich i Śródmiejska, trzeci to Dąbrowskiego wieżowce 3, 5 i 7 oraz rejon ulicy Łowieckiej i Wawelskiej. Cały system powinien działać do końca września. Jak zapewnia prezes - obrazu z tych kamer w lokalnej kablówce nie zobaczą wszyscy abonenci, lecz jedynie mieszkańcy monitorowanych domów.

- Nie jest to żaden big brother, sąsiedzi i tak widzą siebie nawzajem przez okna, a poza tym przyzwoici ludzie nie mają się czego obawiać - uspokaja prezes.

Choć sam przyznaje, że nie wszystkim lokatorom ten pomysł się spodobał. Na jego biurko trafiła anonimowa skarga lokatora z ul. Dąbrowskiego, który zarzucił spółdzielni, że próbuje inwigilować ludzi, a miejsca, w których się coś złego dzieje i tak są poza zasięgiem kamer. Więcej protestów do spółdzielni nie zgłaszano.

Wszystkie place zabaw po remoncie były wyposażane w kamery przemysłowe. One przechowywały obraz przez miesiąc. W razie potrzeby, zabezpieczano nagranie i odtwarzano właściwy fragment. To nierzadko bywa pomocne do ustalania sprawców kradzieży, czy też wandali. Korzysta z tego także policja.

Te nowe kamery nie będą miały już takiej funkcji. Obraz nie będzie nagrywany. A więc jeśli coś złego będzie się działo na osiedlu, to tylko można liczyć na reakcję któregoś z lokatorów, jeśli zobaczy coś niepokojącego w swoim telewizorze, lub za oknem.

Jeśli system się przyjmie, lokatorzy się przyzwyczają, to niewykluczone, że kolejne kamery będą się pojawiać na innych blokach należących do Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - zapewnia prezes Szutkowski.