Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zalew na Górnym, dramat w jeziorze, jad w zaroślach. Tygodnik Pilski, 1993 rok

Wojciech Dróżdż
Wojciech Dróżdż
Woda to żywioł. Wiemy to dobrze, ale nie zawsze chcemy o tym pamiętać. Czasem śmiejemy się z wielkiej kałuży w sercu osiedla, ale uśmiech znika, gdy słyszymy o kolejnej ofierze zabaw nad jeziorem. Co więcej? W 1993 roku przy Jelonkach straszyły żmije, a obok Proboszczowskiego kapele zagrały bluesa. Na owacje zasłużył Andrzej Zahorski, który w Hiszpanii wybiegał złoty medal mistrzostw Europy!

Nr 702, 4.07.1993 r.

Od dzisiejszego numeru „Tygodnik Pilski” będzie kosztował jak zapowiadaliśmy przed tygodniem – 4 000 zł, co oznacza podwyżkę o 1 000 zł. Sądzimy, że nie jest to suma na tyle duża, żebyście mieli na nas obrazić się. W końcu, co to jest tysiąc złotych? A cztery tysiące? Przecież prawie tyle samo kosztuje jedna kulka lodów… Nie wprowadzamy tej podwyżki, żeby się na Was Czytelnicy dorobić, lecz zmuszają nas do tego koszty wydawnicze, które rosły od dłuższego czasu, podczas gdy my nie zwiększaliśmy ceny pisma. Ta podwyżka została zaplanowana już w marcu, co zgłosiliśmy do działu prenumeraty prasy w Poznaniu – informujemy o tym, by uprzedzić ewentualne podejrzenia, iż gramy VAT-em. Coś za coś – taką dewizą zawsze kierowaliśmy się w swoich działaniach. Tym razem będzie podobnie, już niedługo „TP” zwiększy objętość do 40 str., pojawią się nowe, ciekawe cykle, potrzebne rubryki z różnymi poradami, czy wreszcie ekscytujące konkursy. To wkrótce, a dziś jeszcze jedna informacja - „Tygodnik Pilski” będzie można też otrzymać za darmo! Co środę w redakcji odkładamy 100 egzemplarzy dla tych, których nie stać na kupno. Można zgłaszać się.

Nr 706, 1.08.1993 r.

O siódmej rano przed redakcją stał tłumek niecierpliwie przytupujących maluchów z rodzicami. Większość wstała około piątej rano, Lidka Chart ze Starej Wiśniewki – o trzeciej. Z tatą podreptała kilometr na pociąg do Zakrzewa, który przez Złotów przywiózł ją do Piły. Wstała może trochę za wcześnie, ale najwidoczniej spać dłużej nie mogła. Nie darowałaby sobie tego, że po odgadnięciu hasła „Mikrusa” i szczęśliwym losowaniu ominęła ją z powodu zaspania główna nagroda: wyprawa do dawnej siedziby Wielkiego Mistrza. (…) Trochę to smutne, że dla niektórych będzie to jedyny wyjazd w czasie tegorocznych wakacji. (Wiesław Wacławczyk)

Nr 707, 8.08.1993 r.

Wprawdzie ten na osiedlu Górnym nie może porównywać się z zalewem na Koszycach, ale faktem jest, że przybył w Pile kolejny akwen. Tak się złożyło, że po pierwszych tegorocznych obfitych opadach deszczu między ulicami Wyspiańskiego – Tetmajera, na wewnętrznej drodze osiedlowej – utworzyła się ogromna kałuża. Liczy ona sobie ponad dziesięć metrów, a na dodatek wypełnia całą szerokość drogi: od chodnika aż po ogrodzenie okalające strzeżony parking. I wciąż zasilana jest deszczem, no bo prawie codziennie pada. Dla dzieci ów „zalew” to prawdziwy raj. Bawią się w nim do woli, ubrudziwszy się po łokcie w poszukiwaniu np. kamieni i innych atrakcji, których w nim pewnie co niemiara. Kałuża nie znika, bo jak mówią fachowcy, brakuje tam odpływu. (…) Jeśli dłużej potrwa ta sytuacja, mieszkańcy tego osiedla powinni się skrzyknąć i w pobliżu „zalewu” usypać plażę. Jak już, to już. (zp)

Nr 707, 8.08.1993 r.

Rewelacyjnie spisał się podczas lekkoatletycznych mistrzostw Europy juniorów, rozgrywanych od piątku do niedzieli w San Sebastian, reprezentant pilskiej Gwardii – Andrzej Zahorski. 19-letni uczeń Technikum Samochodowego w Trzciance w pięknym stylu wywalczył złoty medal w biegu na 800 metrów, uzyskując czas 1:53,49 sek. (…) Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że podczas ME w San Sebastian polscy lekkoatleci ponadto wywalczyli trzy medale (1 złoty i 2 brązowe).

Nr 707, 8.08.1993 r.

Atrakcyjnie prezentuje się w sobotnie południe pociąg stojący na peronie szóstym na stacji Piła Główna. To specjalny Blues – Express relacji Piła – Zakrzewo, pomysł organizatorów warsztatów bluesowych w Zakrzewie. Na przedzie prawdziwy parowóz (zgrabny, niewielki, a nie jakiś transkontynentalny pożeracz przestrzeni), z nim trzy wagony (szkoda, że nie stylowe), wszystko udekorowane transparentami i plakatami zakrzewskiej imprezy. W pociągu spora rzesza fanów bluesa. Na peronie gra muzyka. Gra zespół Nocna Zmiana Bluesa. (…) Krajenka. Wysiadamy. Na peronie gra zespół Blues Flowers. Słuchają pasażerowie pociągu, słucha też spora grupa miejscowych kibiców. Maszynista tankuje wodę. Jest potworny upał; dziewczyny dopytują się, czy ktoś ma coś do picia. (…) Po kilkunastu minutach docieramy do Zakrzewa. Tam na rampie, jak na estradzie prezentuje się Bluesdorf Orchestra. Pociąg, gwiżdżąc na pożegnanie, wraca do Piły. Organizatorzy zapraszają nad jezioro na dalszą część imprezy, czyli Noc Bluesową, która ma trwać do czwartej rano. (Mirosław Bocian)

Nr 708, 15.08.1993 r.

Szedł z dwoma kolegami nad jezioro „Jelonki”. Trawa w lesie była wysoka, więc nie patrzyli pod nogi, tylko brnęli przez nią jak przez szuwary. W pewnej chwili jeden krzyknął: „Patrz, żmija!”. Chwilę potem Zbyszek poczuł lekkie uszczypnięcie w lewą stopę. Z początku myślał, że przydepnął jakąś gałązkę, ale po paru minutach noga zaczęła puchnąć. Nie mógł już iść o własnych siłach. Jeden z kolegów wziął go na barana i przydźwigał do ośrodka przy wejściu nad jezioro „Płotki”. Po kilkunastu minutach było tam pogotowie. (…) Żmija zygzakowata jest jedynym jadowitym wężem na terenie Polski. Można ją spotkać na Pomorzu, w lasach województwa białostockiego, Puszczy Białowieskiej, Sudetach, Karpatach i Bieszczadach. Najczęściej zamieszkuje spokojne, wilgotne polany leśne, dobrze nasłonecznione i zarośnięte. Wydaje się więc, że Pilskie, pełne jezior i lasów, jest środowiskiem sprzyjającym temu gatunkowi węży. (…) Żmija zygzakowata jest często mylona z zupełnie niegroźnym zaskrońcem. Różni ją od niego sercowaty kształt głowy, pionowe źrenice oraz charakterystyczna zygzakowata wstęga, występująca na szarym lub rudobrunatnym grzbiecie. (Wiesław Wacławczyk)

Nr 709, 22.08.1993 r.

Dziewczynka powoli oddalała się od brzegu, ale nie zamierzała wchodzić do wody zbyt głęboko. Wiedziała, że jeziora bywają niebezpieczne – rodzice ją ostrzegali. Szła jednak dalej i dalej… podrzucając piłkę. Dotarła do pomostu. Na nim jakiś chłopak rozmawiał z dziewczyną. Mała zagapiła się na nich… Nagle poczuła się dziwnie, leciała w otchłań. Wszędzie była woda, dusiła ją, chciała krzyczeć. - Nie mogła. Chłopak z pomostu przerwał na chwilę umizgi. Spojrzał na jezioro. Na powierzchni zobaczył burzę włosów, które znikały w jeziorze. Coś go tknęło. Rozejrzał się przerażony. Gdzieś, w pobliżu powinna być dziewczynka, którą przed chwilą widział kątem oka… Zrozumiał co się dzieje, zaczął wzywać pomocy. Zaraz też wskoczył do wody, w jego ślady poszła również dziewczyna. Nie odnaleźli jednak dziewczynki. Ratownicy przybyli po dwóch godzinach. Z jeziora wyciągnęli zwłoki 11-letniego dziecka. (Bożena Wolska)

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto