Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie wokół schroniska dla psów w Pile

Ewa Auer
Awantura wokół schroniska w Pile
Awantura wokół schroniska w Pile Ewa Auer
Wolontariusze, którzy wyprowadzają na spacer psy ze schroniska w Pile alarmują, że zwierzaki są tu głodzone i chore. Właściciel odpiera zarzuty i zapewnia, że czworonogom nie dzieje się krzywda.

Od kilku tygodniu atmosfera wokół pilskiego schroniska dla zwierząt się zagęszcza. Na forach internetowych i facebooku wolontariusze prowadzą ostre dyskusje na temat rzekomo katastrofalnych warunków w jakich przebywają tu psy i fatalnej nad nimi opieki. Wolontariusze alarmują, że zwierzęta są głodzone, leżą we własnych odchodach, bo są za rzadko wyprowadzane, że skaczą po nich pchły i pluskwy, do tego mają zakaźne choroby, nawet te psy, które przeznaczone są do adopcji. Jako pierwszy zareagował radny Jacek Bogusławski i złożył interpelację do prezydenta Piły. Adres był właściwy, bo gmina dopłaca od utrzymania psów miesięcznie ok. 50 tys. zł. - Pisali do mnie internauci, że psy leżą chore w boksach, że są niedożywione i zaniedbane. Dlatego zwróciłem się o wyjaśnienia i podjęcie działań, by poprawić zwierzętom warunki - mówi.

Właścicielem schroniska jest lekarz weterynarii Zenon Jażdżewski, szef firmy Vet-Zoo Serwis, która w 2012 roku sama wybudowała duże schronisko w Pile-Leszkowie. Warunki wydawały się idealne. Kiedy więc wybuchła burza, doszło do spotkania szefa schroniska i wolontariuszy. Mediatorem postanowił zostać sam prezydent Piły Piotr Głowski, który nie kryje, że los zwierzaków mocno leży mu na sercu, bo sam adoptował ze schroniska dwa psy. We wtorek w urzędzie miejskim pojawił się lekarz Jażdżewski, prezydent i sześciu wolontariuszy.

- Zarzuty są bezpodstawne. To nagonka, zaczęła się po odejściu jednego z pracowników - stwierdził właściciel schroniska. - Zleciłem przeprowadzenie kontroli, w których uczestniczył między innymi powiatowy lekarz weterynarii i członek Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości, jedynie drobne proceduralne - mówił. - A należy pamiętać, że w schronisku jest kilka stref, około 300 psów w adopcyjnej, ale wiele także w tzw. strefie kwarantanny sanitarnej i specjalnej, w której przebywają psy chore. Te w cięższym stanie trafiają do szpitalika - zapewniał.

Pracownik, który z ramienia gminy współpracuje ze schroniskiem zdradził z kolei, że nieprawdziwy jest też zarzut, jakoby pracownicy schroniska zniechęcali mieszkańców do adopcji. Wysłano tam bowiem nawet tajemniczego klienta i okazało się, że był bardzo miło obsłużony. Prezydent był więc ostrożny w ferowaniu wyroków i namawiał do porozumienia. Przyznał jednak, że nie jest stroną, bo dotąd nie wpłynęły do niego żadne oficjalne skargi.

Wolontariuszki zostały przy swoim. Sylwia Dulkiewicz pokazała drastyczne zdjęcia psów ze schroniska i dowodziła, że właśnie adoptowała wygłodzonego 3- letniego bernardyna Benia, który zamiast 50 kg waży zaledwie 29 i jest poważnie chory. Happy endu więc nie było.

Pogoda na dzień (29.07.2016) | WIELKOPOLSKIE

Źródłop: TVN Meteo/x-news

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto