18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Chodzież - 35 lat Pilskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Film i zdjęcia

MIN
Sala kinowa Chodzieskiego Domu Kultury, jak pokład jednego żaglowca. I zaproszeni goście w roli dzielnej załogi. Pilski OZŻ w niedzielę świętował swoje 35-lecie. Dla żeglarzy historyczne monety - z nominałem 10 szkwałów...

I jak to na żaglowcu. Sygnał do odejścia dał pokładowym dzwonem prezes Dariusz Goszczyński. Chwilę później z największymi honorami na maszt wciągnięta została biało-czerwona bandera. Z niemałą dostojnością dokonała tego trójosobowa delegacja: Ryszard Mokrzycki, Jarosław Gawrysiak i Zbigniew Romanowski. Dwaj pierwsi z żółtymi chustami na ramieniu, ostatni - z czerwoną. Dlaczego z czerwoną? Bo dwa razy opłynął Przylądek Horn, a to osiągnięcie warte nie tylko czerwonej chusty, ale i przyczynek do wielu morskich opowieści. Horn to żeglarski Mount Everest, do którego dociera się przy sztormowym wietrze. Złośliwi mówią, że na 365 dni w roku 400 jest sztormowych w obrębie Hornu.
Cóż, okazuje się, że w nie wszystkie żeglarskie opowieści trzeba wierzyć. Jacht prowadzony przez Zbigniewa Romanowskiego dotarł na Horn przy lekkiej przyjemnej bryzie.

Objerzyj materiał filmowy w serwisie Glos.tv

- On jednak wiedział, co robi. Zabrał na pokład duchownego i to pewnie przez dobre "układy na górze" były warunki do tego, by na pokładzie jachtu odprawiona została Msza św. tuż przy gniewnym przylądku - żartował Andrzej Radomski.

Romanowskiemu raz na Hornie jednak nie wstarczył. Przylądek opłynął dwukrotnie. Za drugim razem zahaczając nawet o... Antarktydę. Na pokładzie Bona Terry przez trochę ponad dwa tygodnie był członkiem polskiej załogi, która zapuściła się najdalej na południe globu przechodząc za 68 stopień. Dlaczego tylko przez dwa tygodnie? Bo właśnie po tym czasie francuski jacht, co ciekawe z polską załogą, popłyną odrobinę dalej...i po rekordzie.

Dwaj pozostali "capehorno-wcy" na pokładzie duchownych nie mieli, więc i warunki znacznie mniej sprzyjające. W piekielnym sztormie na pokładzie Bona Terry dokładnie o godzinie 14.37 , 22 listopada 2007 do grona pogromców Hornu dołączył Jarosław Gawrysiak.
Za pioniera w tej dziedzinie z całą stanowczosią uznać trzeba jednak Ryszarda Mokrzyckiego, który na Hornie "wylądował" już 22 grudnia 1988 roku, na pokładzie Pogorii.

Szybki Bil...

Nie zawsze jednak sytuacja była na tyle komfortowa, że wypływając w rejs martwić się trzeba było jedynie o pogodę i właściwy kurs. Początki żeglarstwa, krótko po tym, jak Pilski OZŻ zaczął swoją działalność w 1976 roku, były znacznie bardziej skomplikowane...

- W tamtych czasach było bardzo trudno wypłynąć. Trzeba było dysponować promesą, trzeba było mieć paszporty, trzeba było składać plany rejsów, ale żeglarze w tym nowym województwie pilskim dobrze byli postrzegani - wspomina Andrzej Radomski. - Mieliśmy swojego człowieka w wydziale kultury fizycznej w tamtejszym urzędzie wojewódzkim, nazywał się Edward Bil. Zawsze nam te promesy załatwiał, więc można było pływać - wspominał.

Panta Rhei!

1850 kilometrów, 76 śluz i trzy podnośnie - ten niezwykły rejs po śródlądziu przeszedł również do historii pilskiego OZŻ. Trasa z Obornik do Czarnkowa, ale przez... niemiecką Lubekę.

- Planowaliśmy płynąć tam śródlądziem i wrócić morzem, aż do Gdańska. Ale był taki sztorm, że jednak zdecydowaliśmy się morze sobie jednak odpuścić. Łódka miała długość 6,2 metra, a fale były czterometrowe - opowiada Dariusz Gościński. - I tak nie było jednak lekko. Płynęliśmy przez jezioro Moriss, drugie co do wielkości w Niemczech zaraz po Bodeńskim. Też się musieliśmy sztormować, ale przez dwumetrowe fale. Na takiej łódce pierwszy raz przeżywaliśmy taki sztorm. Teraz planujemy, a może bardziej marzymy, by z Ujścia dopłynąć m.in. Dunajem do Morza Czarnego. To już da się zrobić i to bez przewożenia łódki. W tym roku nie będziemy w stanie się tego podjąć. Ale w przyszłym... kto wie - zapowiada Gościński.

Dziesięć szkwałów

Teliga, Baranowski, Radomski. Nazwisko wieloletniego prezesa Pilskiego OZŻ nie bez powodu pojawia się w tak dostojnym towarzystwie. Wszystko za sprawą niezwykłego wyróżnienia, jakie przyznane zostało w niedzielę Andrzejowi Radomskiemu (dwaj wymienieni wyżej panowie otrzymali je już jakiś czas temu...). Na wniosek żeglarzy odznaczono go orderem "Zasłużony dla Żeglarstwa Polskiego" - wyższego odznaczenia żeglarzowi przyznać nie można...

A co można kupić za dziesięć szkwałów? Dukaty o takim właśnie nominale otrzymali żeglarze szczególnie dla pilskiego OZŻ zasłużeni i ze związkiem zaprzyjaźnieni - za przekazanie jednego z nich naszej redakcji serdecznie dziękujemy. Unikatowe monety wybiła z okazji jubileuszu Mennica Kresowa.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto