Kierowcy ciężarówek, podobnie jak jeszcze kilka innych grup zawodowych, nie muszą przechodzić kwarantanny po powrocie z zagranicznego wyjazdu. - Przecież za granicą też możemy się zetknąć z koronawirusem. Niedawno, przed powrotem do domu, chciałem się przebadać, również dla bezpieczeństwa mojej rodziny. Ale w sanepidzie usłyszałem, że skoro nie mam widocznych objawów, nie zrobią mi testów. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze - mówi nam kierowca z północnej Wielkopolski, który jeździ z towarem po Hiszpanii i Portugalii.
Rozmawialiśmy z kierowcami ciężarówek z Wielkopolski, którzy na co dzień pracują w zachodniej Europie. Jeżdżą nawet do Portugalii. Bywają także w Hiszpanii, w której jest olbrzymia liczba zakażonych koronawirusem.
Podobnie jak piloci samolotów, kolejarze, kierowców autobusów czy marynarze nie podlegają kwarantannie po powrocie na odpoczynek do Polski. W domach przebywają kilka, kilkanaście dni, po czym znowu wyjeżdżają do zachodniej Europy.
Sąsiedzi patrzą podejrzliwie, ale testów nie ma
Kierowcy zgodzili się porozmawiać, ale chcą pozostać anonimowi. W trudnych czasach tym bardziej nie zamierzają narazić się szefom, by nie stracić zatrudnienia.
- Poziom bezpieczeństwa jest różny w poszczególnych krajach. Na przykład w Hiszpanii, w której niedawno byłem, życie toczyło się całkiem normalnie, podejście raczej takie luzackie. W niektórych firmach, na załadunku, miałem kontakt z innymi osobami. W innych, zwłaszcza tych z branży medycznej, są za to spore środki ostrożności. O charakterze mojej pracy wiedzą sąsiedzi z Polski. Kiedy wracam do domu, patrzą się na mnie podejrzliwie, czy czasem czegoś nie przywiozłem. A ja tego nie wiem, bo nikt nas nie bada. Chciałem się przebadać z własnej inicjatywy, ale w sanepidzie usłyszałem, że dla takich jak ja, bez objawów, nie ma testów - opowiada nam pierwszy z kierowców.
Na niskie poczucie własnego bezpieczeństwa zwraca także uwagę kolejny kierowca.
- Mam zdecydowanie mniejszy kontakt z ludźmi niż jeszcze niedawno. W Niemczech, gdzie rozwożę towar po marketach, są zachowane środki ostrożności. Ale całkowicie nie jestem odizolowany od innych osób, czasami mam z kimś kontakt. Obawiam się o zakażenie tym bardziej, że nikt nas właściwie nie kontroluje, granicę polsko-niemiecką pokonuje się bez problemów - opowiada następny kierowca.
„Złote czasy”, bo euro poszło w górę, paliwo w dół
Kierowcy tirów podkreślają, że w pewnym sensie nastały „złote czasy” dla ich branży. Co prawda niektórzy obawiają się o zatrudnienie, część firm ogranicza zatrudnienie, ale przecież kurs euro poszedł w górę, a ceny paliwa znacznie spadły. Jeśli do tego dodać, że sklepy spożywcze nadal działają, a przemysł farmaceutyczny pracuje pełną parą, jest także miejsce dla firm transportowych oraz ich kierowców.
- Część tirów stanęła, może nawet jakieś 25 procent, a pracę stracili zwłaszcza Ukraińcy. Ci, którzy zostali za kółkiem, mają całkiem dobre warunki pracy. Na autostradach jest znacznie mniejszy ruch, a na granicy, jak wracam do Polski, nikt nas specjalnie nie kontroluje. Wystarczy zaświadczenie, że jest się zawodowym kierowcą. Sporo ryzykujemy, jesteśmy w różnych miejscach, ale kwarantanny nie mamy - podsumowuje kolejny kierowca.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?