Gołębie terroryzują mieszkańców bloku przy ulicy Ludowej 26. Ptaki zbierają się na dachu i uprzykrzają życie lokatorom. Nie wiadomo, skąd w takiej ilości wzięły się niemalże w centrum miasta.
- Gruchanie gołębi słychać już od piątej rano, a okna i parapety trzeba codziennie czyścić - żalą się mieszkańcy.
Najgorzej mają ci, którzy mieszkają na ostatnim piętrze.
- Siedzę latem na balkonie, nagle słyszę na dachu wielkie poruszenie. Najpierw zaczęły lecieć pióra, a potem spadł martwy gołąb - opowiada pani Jolanta. - Albo otwieram okno, a tu nagle w rynnie słyszę piski i drapanie. To znak, że wylęgły się pisklaki.
- A ile razy gołębie składały jaja na balkonach, w kwiatach. W tym roku już nawet specjalnie nic nie sadziłam, żeby ich nie ściągać, ale to nie pomogło, bo zrobiły sobie gniazdo w koszu - żali się sąsiadka pani Joanny.
Gdyby gołębie odgłosy były jedynym problemem mieszkańców z Ludowej, zapewne jakoś przymknęliby oko i podarowali ptakom harce na dachu. Większym problemem są ptasie odchody, które są wszędzie: na dachu, szybach, parapetach, chodniku, wejściu do klatek schodowych.
- Trzeba bardzo uważać. Ile razy się zdarzyło, że ktoś wyszedł i gołąb "narobił" mu na włosy albo płaszcz - skarży się jedna z sąsiadek.
Lokatorka z ostatniego piętra okna i parapety czyści kilka razy w tygodniu.
- Jak szyby są czyste, to gołębie mają wtedy największą radość. Zaraz pojawia się wielka kupa. Śmierdzi, jakbyśmy mieszkali w kurniku - denerwuje się kobieta.
Zapaskudzony jest też chodnik przed blokiem oraz sam budynek. We wrześniu mieszkańcy nie wytrzymali i zgłosili sprawę do Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Pile. Ta zobowiązała Pilską Spółdzielnię Mieszkaniową do rozwiązania problemu.
-Nie powiem, jak w końcu spółdzielnia dostała pismo, to coś zaczęło się dziać. Pracownicy wyczyścili dach, wynieśli z niego kilka wiader odchodów, wyszorowano i odmalowano rynny, a na skraju dachu zamontowano siatki, aby ptaki już więcej nie siadały. Chęci może mieli dobre, ale... przez siatki jest jeszcze gorzej - denerwują się sąsiedzi i wskazują na pióra i odchody, które teraz zatrzymują się na kratkach. Nad jednym z okien zwisa nawet martwy gołąb.
- Zamontowaliśmy osłony na wszystkie otwory, siatki na małe gzymsy, zabezpieczyliśmy kominy, bo latem gołębie robiły tam gniazda. Dzięki temu ptaki odlatują na noc, bo nie mają już gdzie się schronić. Rano jednak przylatują znowu, bo traktują ten blok jak stołówkę -tłumaczy Janusz Kryczka, kierownik Administracji Osiedla nr 4.
Okazuje się, że przez kilka lat pod drzewem na podwórzu ktoś z mieszkańców wysypywał dla gołębi jedzenie. Wprawdzie dziś już nikt tego nie robi, ale ptaki się szybko przyzwyczaiły i czekają na pożywienie. Jest szansa, że jeśli już nikt z sąsiadów nie będzie wysypywał jedzenia, gołębie w końcu się zniechęcą i odlecą.
Macie podobny problem? Piszcie na adres: [email protected]
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?