Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pilscy przedsiębiorcy w trzy dni przygotowali ambulans XXL dla ukraińskich ratowników

Michalina Pieczyńska-Chamczyk
Michalina Pieczyńska-Chamczyk
Został sprowadzony do Piły w zupełnie innym celu. Miał rozwozić stojących w kolejce do granicy Ukraińców na inne przejścia graniczne. Zanim jednak dojechał do naszego miasta, okazało się, że inne przejścia graniczne także są zakorkowane i rozwożenie uchodźców straciło zasadność. Za to coraz więcej sygnałów napływało o złej sytuacji oczekujących w kolejkach uciekinierów. Stąd też pomysł na zagospodarowanie tego starego MAN-a, by wykorzystać go do pomocy tym ludziom.

Z Francji do Piły ten 16-letni autobus sprowadziło Wałeckie Towarzystwo Przewozowe. Firma wykorzystała swoje doświadczenie, dzięki czemu pilska ekipa nie musiała „wyważać otwartych drzwi”. Cała reszta wydarzyła się w naszym mieście.

My nie jesteśmy normalni

Trzy dni – tyle zajęło przerobienie starego autobusu turystycznego na pojazd w pełni przygotowany do udzielania pierwszej pomocy. Przy czym warto wspomnieć, że pod hasłem „pierwsza pomoc” rozumiemy tu także ogrzewanie, odpoczynek, przewinięcie i nakarmienie niemowlaka, czy wypicie ciepłej herbaty – jednym słowem zaspokojenie tych potrzeb, które mają stojące wiele godzin ze swoimi dziećmi w trudnych warunkach atmosferycznych kobiety uciekające z Ukrainy.

Dwie kozetki w oddzielonej kotarą części medycznej, cztery stoliki z czterema fotelami każdy, stół, przewijak, kącik kuchenny, szafki na leki, lodówka – wszystko zaaranżowane tak, by zarówno ratownicy i wolontariusze, którzy będą z niego korzystać, jak i uchodźcy mieli maksimum wygody. Samo zaprojektowanie takiego pojazdu powinno trwać tygodnie, a pilscy przedsiębiorcy we wspomniane trzy dni zrealizowali całość.

- My nie jesteśmy normalni... –

śmieje się Krzysztof Rauhut, właściciel firmy K2, współorganizator akcji.

Ambulans XXL to praca zbiorowa. Miejsca na przeprowadzenie metamorfozy użyczył Jacek Kuczyński, właściciel firmy Polster:

- To zadziwiające jak ludzie się skoordynowali, żeby to wykonać w tak krótkim czasie i to tak, żeby faktycznie to było użyteczne. Każdy z nas kierował się swoim życiowym doświadczeniem. Każdy też dał z siebie wiele serca.

Energia i niezależność

Autobus jest niezależny energetycznie. Ma swój agregat, który pozwoli na zaopatrzenie pojazdu w prąd. Dzięki czemu możliwe było chociażby zastosowanie ogrzewania na podczerwień. W autobusie możliwe jest także zagotowanie wody w czajniku i podgrzewanie wody płynącej z kranu. Jest także prąd w gniazdkach, dzięki czemu można chociażby naładować telefon. Takie rozwiązania wymagały jednak pewnych modyfikacji.

- Odpowiedziałem na ogłoszenie na facebooku. Mój wkład to zaprojektowanie instalacji elektrycznej. Posiada on teraz instalację 230V, co pozwoli podłączyć tak zwane domowe urządzenia –

mówi Przemysław Wałczacki.

Przed wejściem do autobusu rozstawiony zostanie ogrzewany namiot.

- To takie nasze zaplecze. Można tu ustawić nagrzewnicę i przeprowadzić wstępne rozpoznanie potrzeb osób stojących w kolejce –

mówi Krzysztof Kassner, współwłaściel firmy Słoneczna Przygoda, współorganizator akcji, który nie wyklucza, że jeżeli zajdzie potrzeba przygotowania kolejnego autobusu, to grupa osób pracujących nad jego metamorfozą będzie gotowa na powtórkę. Podkreśla jednak, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie włączyła się w to rzesza wspierających ten projekt darczyńców. Finalnie pojazd został posprzątany i przygotowany do wyjazdu przez ukraińskie kobiety, które obecnie mieszkają w hotelu Gromada.

W Łucku już czekają

Autobus wyjeżdża dzisiaj (wtorek) w kierunku granicy i jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, przekroczy ją jutro.

- Początkowo trafi na przejście graniczne w Dorohusku albo w Zosinie – tam, gdzie będzie taka potrzeba. Przejmą go wolontariusze, ratownicy i kierowca z Łucka i to im – w porozumieniu z miastem Łuck – przekazujemy ten ambulans. Gdy nie będzie już potrzebny na granicy, będzie służył w Łucku i okolicach jako ambulans XXL do przewożenia większej ilości rannych –

mówi Krzysztof Rauhut, który kilka dni temu wrócił właśnie z Łucka, gdzie pilanie zawieźli ponad dwie tony darów. Dary te już trafiły na front. Zapytany o reakcję mieszkańców Łucka na pomysł przygotowania ambulansu XXL, odpowiada krótko:

- Oni do nas zadzwonili i zapytali, czy jesteśmy normalni. No nie jesteśmy! My już o tym wiemy, oni dowiedzieli się dopiero teraz.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto