Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plaga bobrów nad Gwdą Gryzonie poza kontrolą

Agnieszka Kledzik
Płochliwe zwierzę zobaczyć trudno, ale ślady po jego zębach widać nawet w środku miasta
Płochliwe zwierzę zobaczyć trudno, ale ślady po jego zębach widać nawet w środku miasta Archiwum
W regionie pilskim żyje 9 tysięcy bobrów. Usuwanie tam, które budują i odbudowa wałów, które niszczą, kosztowały 3 mln zł.

- To już jest klęska, prawdziwa klęska - mówią o populacji bobrów myśliwi.

Podobnego zdania są i inni. Wielkopolski Zarząd Urządzeń Wodnych i Melioracji dysponował 11 mln zł w ubiegłym roku. Z tej kwoty aż trzy miliony przeznaczono na likwidację tam zbudowanych przez bobry oraz na odbudowę zniszczonych przez nie wałów.

- Te pieniądze można by przeznaczyć na koszenie i odmulanie rzek, aby nie wylewały na wiosnę, ale niestety musimy się zmagać z bobrami - narzeka Adam Rogoziecki, dyrektor pilskiego oddziału Zarządu Urządzeń Wodnych i Melioracji.

Wiele lat temu przyrodnicy zaczęli wprowadzać te pożyteczne gryzonie do naszych rzek, bo człowiek niemalże wytępił je całkowicie. Od prawie 50 lat zwierzęta te są pod ochroną.

- Jest to doskonały hydro-inżynier. W rezerwacie Kuźnik wnioskowałem, by wprowadzić dwie zastawki, nie zgodzono się na nie, ale pół roku później wprowadziły się tam bobry i dokładnie w tych miejscach, o jakie mi chodziło, wybudowały tamy i uratowały siedliska przywodne - mówi przyrodnik dr Paweł Owsianny, zastępca dyrektora pilskiego ośrodka UAM.

Bobry są pożyteczne, ale tylko pod jednym warunkiem, gdy nie ma ich za dużo. Tylko na terenie pilskiego okręgu żyje 9 tysięcy bobrów - tak szacuje związek łowiecki w Pile.

- Skala sukcesu, jaki osiągnęliśmy nas przerosła, zwierzę które było chronione zaczyna nam szkodzić, nie lubię tego słowa, ale trzeba powiedzieć, że stwarza nam problemy także gospodarcze - dodaje Paweł Owsianny - Bo bobry nie mają wroga, ani lis, ani ryś, nie tworzy dla niego zagrożenia. Kiedyś były wilki, ale teraz to jedynym wrogiem dla bobrów jest człowiek - żartuje przyrodnik.

Bobry, nie posiadając więc żadnego wroga w przyrodzie, zaczęły się rozmnażać. I to w sposób niekontrolowany.

- Widziałem bobra, jak przechodził przez jezdnię. To było na drodze Piła - Kalina - mówi Adam Rogoziecki.

Tam zresztą narobiły wiele szkód; także w Motylewie.

- Może trzeba je odławiać i gdzieś poza Piłę wywozić - mówi Jerzy Mac, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni Miejskiej.

Tylko, że nie wiadomo, gdzie je wywozić. Rozwiązaniem byłby kontrolowany odstrzał. Myśliwi twierdzą, że mogą zająć się tym problemem.

- Ktoś musi jednak wystąpić z wnioskiem o odstrzał tysiąca sztuk, mniej nie ma sensu, bo bobry są wszędzie. Widziałem, jak bóbr zakładał żeremie w betonowym zbiorniku przeciwpożarowym. To przecież jest już prawdziwa klęska! - alarmuje łowczy Sławomir Jaroszewicz, prezes Pilskiego Okręgu Łowieckiego.

Skala strat spowodowanych przez te gryzonie jest trudna do oszacowania.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto