Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Czaja: Już dawno zrozumiałem, że z muzyką żyję w symbiozie. To więcej niż zainteresowanie, to miłość!

Sebastian Daukszewicz
Sebastian Daukszewicz
Cieszymy się z pozytywnych opinii Czytelników, którym spodobał się nasz cykl „Z miłości do swojej Pasji’’. Dziś zapraszamy do świata Andrzeja Czai, który od ponad 30 lat dzieli się muzyką, jak tylko może. Uczy dzieci i młodzież gry na akordeonie i sprowadza do miasta jedne z największych gwiazd muzyki klasycznej i jazzowej w ramach Piła Festival&Academy, którego jest dyrektorem już od 14 lat.

Do 13 roku życia szczęśliwe dzieciństwo spędziłem na wsi, potem to już „wielki świat” w Poznaniu. Jak każdy chłopiec grałem w piłkę i zawsze chciałem być najlepszy, potem rower - wymarzona kolarzówka, a kiedy już dostałem kartę motorowerową jeździłem pięknym zielonym, jedynym w mojej wsi Rometem. Od kiedy pamiętam jednak zawsze grałem na akordeonie. Byłem dumny, bo w szkole mogłem pochwalić się, że chodzę do szkoły muzycznej oddalonej od mojego domu na wsi o kilkanaście kilometrów w Koninie. Akordeon i muzyka stała się dla mnie, chłopca ze wsi, zajęciem wyróżniającym w środowisku. Zacząłem myśleć o sobie w perspektywie czasu, że będę występował na scenie, a koledzy będą oglądać mnie w telewizji. Było to początkiem moich marzeń, aby zostać artystą.

Kiedy odkryłem, że muzyka jest moją pasją, było dla mnie oczywistym, że sprawił to mój tata Ignac. Jest on wielbicielem muzyki, sam grywał amatorsko na kilku instrumentach. Zawsze powtarzał, że los nie był dla niego łaskawy, dlatego wiele poświęcił, abym grał na jego ulubionym instrumencie, akordeonie. Jego siostra, moja ciocia chrzestna, która mieszka we Francji przywoziła nam płyty winylowe z popularnymi akordeonistami francuskimi. To początkowo z płyt uczyłem się niedostępnych w tamtych czasach wirtuozowskich utworów francuskich mistrzów. Pragnąłem grać tak jak oni, spisywałem nieudolnie na papierze nutowym dźwięki z dokładnością do jednej nuty, a potem uczyłem się powtarzając razem z płytą. To doświadczenie zaowocowało do dziś. Francuska muzyka, styl musette stał się dla mnie moim ulubionym. To dzięki niej, kiedy uczyłem się już w Liceum Muzycznym w Poznaniu zdobywałem uznanie wszystkich moich kolegów, nie tylko akordeonistów. Kolejne etapy edukacji muzycznej to przede wszystkim muzyka poważna, jednak muzyka tak zwana rozrywkowa zawsze mi towarzyszyła. Kiedy nadszedł czas, żeby udoskonalić swoje umiejętności zacząłem poznawać i rozwijać wiedzę na temat jazzu i improwizacji, a to otworzyło mi przestrzeń i świat przepięknej harmonii, o którym marzyłem.

Zrozumiałem już dawno, że z muzyką żyję w symbiozie. To na pewno miłość, niezainteresowanie! Nie interesuję się muzyką, muzyka jest mną a ja nią. Wiem, że się kochamy. Będąc już długo nauczycielem przekonuję dzieci, że muzyka to cały wszechświat, jeżeli dobrze się wsłuchają, to w ciszy usłyszą najpiękniejsze dźwięki natury, która jest obok.

Moje sukcesy, to na pewno setki koncertów i poznawania ciekawych ludzi, artystów, miejsc… Wszystko to decydowało kim się stawałem i jak odkrywałem świat. Będąc artystą i nauczycielem mam nieograniczoną możliwość być twórcą i towarzyszyć dzieciom i młodzieży w ich drodze do pojmowania wartości ponadczasowych, emocji, bez których człowiek nie istnieje. Jednym z najciekawszych wspomnień, które towarzyszyć będą mi chyba do końca to wyjątkowy kontrakt muzyczny na amerykańskim wycieczkowcu, statku pasażerskim. Muzyka sprawiła, że poznałem przepiękne zakątki niemal całego świata.

Naturalnie stało się, że kiedy przyszedł na świat mój syn towarzyszyła mu muzyka. Dorastał z rodzicami, którzy codziennie mieli w rękach instrumenty. Dźwięk był jak powietrze, zawsze. Sebastian został skrzypkiem, koncertuje, kreuje życie muzyczne w Polsce, jest założycielem jedynej w Polsce orkiestry solistów Polish Soloists.

Aby poświecić się muzyce, trzeba wyrzec się innych zajęć. Instrument nie wybacza, kiedy się o nim zapomina. Więc nie ma innego wyjścia jak wdzięczność pasji, której się oddajemy. Z pewnością artysta nie żyje z przyzwyczajenia. Sztuką jest w obecnym czasie umiejętność wykorzystania swojego talentu. Niektórym przychodzi to z trudem, innych nie docenia środowisko, ale są i tacy, którzy walczą z Goliatem…

Andrzej Czaja: Już dawno zrozumiałem, że z muzyką żyję w sym...

[przycisk_galeria

Targi Ślubne w Białośliwiu. Po raz pierwszy, ale nie ostatni...

Jak biskup został strażakiem? Ks. Krzysztof Włodarczyk z wiz...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto