Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Waldek Kukurowski z Auguścina pokaże się w półfinale programu "Mam Talent". Od dziecka nie rozstaje się z rowerem!

Martin Nowak
Martin Nowak
Waldek Kukurowski z Auguścina (gm. Wyrzysk) stanął na wielkiej scenie programu "Mam Talent" i zachwycił jurorów. To co wyprawiał ze swoim rowerem było niezwykle widowiskowe i dało mu bilet do półfinału

Inni kopali piłkę, a on wsiadał na rower. Wtedy czas zawsze stawał w miejscu, a radość i adrenalina wylewały się z niego strumieniami. Dlaczego akurat rower?

- Nie wiem, zawsze mnie do niego ciągnęło, ale nigdy nie potrafiłem jeździć "normalnie", co było zmorą moich rodziców, a zwłaszcza taty, który musiał bawić się w mechanika -

mówi Waldek Kukurowski z Auguścina, niewielkiej wsi w gminie Wyrzysk.

To tam, już jako dziecko szlifował wyczynową jazdę na rowerze. Jest samoukiem, w dodatku bardzo energicznym i sprawnym fizycznie, a do tego nie brakuje mu cierpliwości, więc szybko zdobył mistrzowski poziom w tym co robi. Najpierw jednak nie obyło się bez bólu i siniaków.

Tak to się zaczęło

Rower towarzyszył Waldkowi w zasadzie odkąd sięga pamięcią. Jednak to w wieku 10 lat zaczął interesować się nim na poważniej. Wówczas, zaczął oglądać pierwsze triki na rowerach w internecie i próbował je naśladować. Zaczął od jazdy na przednim kole, która kończyła się na upadkach i siniakach.

- Wszystko bolało -

wspomina.

Nie było łatwo. Doszło do tego, że chłopak na rok zrezygnował z dalszych wyczynów na rowerze, ale nie mógł dłużej usiedzieć w miejscu. Jako 12-latek już nie odpuścił. Próbował poderwać rower na tylnym kole.

- Pierwsze szlify zacząłem na "rometowskim składaku", którego rama złamała się na pół -

opowiada Waldek Kukurowski.

Niedługo potem, w prezencie pod choinkę otrzymał BMX-A, na którym dalej ćwiczył, chociaż - jak podkreśla - nie był to rower, na którym mógłby robić takie triki, jakie by chciał. Niedługo potem zabrał się więc za budowanie roweru swoich marzeń. Takiego typowo do stuntu, czyli jazdy na równej powierzchni, najczęściej na jednym kole, pełnej rozmaitych ewolucji i sztuczek. Wymaga ona od rowerzysty niesamowitej zwinności, refleksu i odwagi.

Waldkowi nigdy nie brakowało samozaparcia w dążeniu do realizacji marzeń. Wymarzony rower budował sam. Zajęło mu to dziewięć miesięcy. Był to czas, kiedy stał się prawdziwym majsterkowiczem, a o jednośladach nauczył się wszystkiego.

- Każde pieniądze odkładałem na ten rower. Dzięki niemu w pełni mogłem rozwinąć swoje umiejętności. Ograniczała mnie jedynie wyobraźnia, nic więcej -

mówi.

Waldek ćwiczył najczęściej na drogach asfaltowych w swojej miejscowości. Zapewniał też rozrywkę sąsiadom.

- Często ćwiczyłem na podjazdach posesji swoich sąsiadów, na których z czasem moje wyczyny przestały robić wrażenie. Przyzwyczaili się do nich.

Rower do stuntu - warto dodać - musi mieć m.in. odpowiednią geometrię ramy i właściwie usytuowane szerokie siodełko. To, nie może być wykonane ze śliskiego materiału, utrudniało by to wówczas robienie sztuczek i akrobacji. Do tych, niezbędne są także czułe hamulce. Niektóre triki naprawdę są niebezpieczne i wystarczy małe niedociągnięcie, aby stała się krzywda.

Mistrz, mistrz, mistrz

Przełomowy okazał się 2017 rok. Był to początek pasma sukcesów w życiu Waldka, który swoją pasją postanowił dzielić się na szerszą skalę.

- Wrzuciłem swój pierwszy filmik na YouTube i zebrałem same pozytywne komentarze od czołowych polskich stuntów. Byli pod wrażeniem mojej jazdy -

opowiada.

Niedługo potem, chłopak wystartował w swoim pierwszym w życiu międzynarodowym konkursie akrobatycznej jazdy na rowerze. Ten, miał miejsce w Wodzisławiu Śląskim.

- Marzyłem o tym, aby znaleźć się w czołowej pierwszej dziesiątce, a najlepiej piątce najlepszych zawodników. Ostatecznie, byłem drugi. Zjadł mnie stres, ale to i tak było szczytem moich marzeń.

Szczyt szczytów osiągnął podczas kolejnych konkursów. Rok po roku.

- Trzy razy pod rząd zdobyłem mistrzostwo świata. Pierwszy raz w 2018 roku

Dziki styl

To był niesamowity czas, podczas którego ukształtował się styl jazdy naszego rowerzysty. Jak go można nazwać?

- Jest to dziki styl. Dużo skaczę i wykonuje gwałtowne, aczkolwiek nie agresywne ruchy.

Trików jest pełna dowolność. Można naśladować te, które już są, bądź tworzyć nowe. Jak kto chce i co chce.

- Ogranicza nas tak naprawdę tylko i wyłącznie wyobraźnia.

Najlepszy trik? Waldek ma wiele popisowych numerów. Nie łatwo więc jest wymienić jeden.

- Wskakuję na kierownicę, stoję na niej, utrzymuję balans, a później wyskakuje i robię salto w powietrzu. Ten trik wykonuje tylko kilka osób na świecie.

Pokazał talent w Mam Talent

Pasję i bezsprzeczny talent Waldka Kukurowskiego zauważyli łowcy talentów z programu telewizyjnego "Mam Talent", którzy zaprosili go na casting do Warszawy. Pojawił się tam 28 czerwca. Dzień wcześniej, na błysk wyczyścił rower, którym już na miejscu w stolicy w strugach deszczu musiał dojechać do hotelu.

- W hotelu czyściłem go drugi raz, a następnego dnia udałem się na casting. Bardzo się denerwowałem przed spotkaniem z jurorami. Szczególnie obawiałem się Agnieszki Chylińskiej, która jest bardzo bezpośrednia w swoich ocenach -

wspomina.

Ostatecznie, wszyscy jurorzy okazali się bardzo mili i byli zachwyceni jego jazdą. Co najważniejsze, cała trójka była na "tak". Prowadzący program Marcin Prokop nazwał Waldka "skurczybykiem".

- "Ale jest dobry ten skurczybyk. Zobacz, co on wyprawia."

Odcinek z półfinału zostanie wyemitowany w telewizji 29 października. Będzie to program na żywo. Do tego czasu mieszkaniec gminy Wyrzysk będzie solidnie ćwiczyć. Scenariusz występu ma już praktycznie gotowy.

- To jest jak tworzenie spektaklu, każdy najmniejszy szczegół musi się zgadzać.

Waldek Kukurowski czuje dużą presję, ale ma nadzieję, że stres nie pokrzyżuje jego planów. Ostatni czas w życiu 20-latka jest bardzo intensywny.

- Dopiero co napisałem maturę i rozpoczynam studia na Politechnice Bydgoskiej. Do tego jeszcze program w telewizji i praca w rodzinnym gospodarstwie. Jest tego naprawdę sporo -

tłumaczy.

Waldek to młody rolnik, który tak samo jak na rowerze lubi jeździć także w... traktorze. Sprawia mu to ogromną przyjemność.

- Jestem agrostunterem -

śmieje się 20-latek.

Występ Waldka oglądała w telewizji m.in. Bogusława Jagodzińska, burmistrz Wyrzyska, która w mediach społecznościowych napisała.

- Bardzo jestem z Ciebie dumna! Trzymam kciuki w kolejnych zmaganiach! Brawo, brawo, brawo. Tak trzymaj!

Trzymamy kciuki za półfinałowy występ!

Waldek Kukurowski z Auguścina pokaże się w półfinale program...

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto