18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piła: Zofia Jankowska, Krzysztof Hancewicz i Maria Bratkowska o wnukach

E. Auer, A. Kledzik, D. Bonzel
Rodzina Zofii Jankowskiej (z prawej). Obok córka Kamila i wnuczka Michalina
Rodzina Zofii Jankowskiej (z prawej). Obok córka Kamila i wnuczka Michalina
Z okazji Dnia Babci i Dziadka nasi bohaterowie tłumaczą, na czym polega bezgraniczna, bezinteresowna i odwzajemniona miłość do wnuków.

Wczoraj świętowały babcie, dzisiaj świętują dziadkowie. Na nic tak bardzo nie czekają jak na życzenia od wnuków. Bo to właśnie wnuki są dla nich całym światem.

DZIADEK HANCEWICZ

Burzę stereotyp dziadka - twierdzi Krzysztof Hancewicz, ze Stowarzyszenia Kajakowego Zwałka, organizator wielu imprez turystycznych a prywatnie dziadek 4-letniego Roberta.

- Robert zaczyna rozmowę ze mną pytaniem: dziadek, kiedy płyniemy - śmieje się kajakarz.

Krzysztof Hancewicz uważa się za nietypowego dziadka. Na pewno nie pasuje do niego opis spokojnego, starszego człowieka, który posiedzi w kapciach w fotelu z gazetą na kolanach, a przy okazji popilnuje wnuka. Tę rolę wypełnia w ich domu pradziadek Piotr.

- Wnuk Robert wydaje polecenia, a pradziadek słucha i świetnie się dogadują - żartuje mężczyzna.

Zdarza się jednak, że wspólnie realizują jedną pasję. A jest nią właśnie pływanie. Pradziadek Piotr ma 83 lata, ale do dziś zdarza się mu pływać kajakiem. To właśnie od seniora rodu miłość do tego sportu została przekazana młodszym pokoleniom.

- Mieszkaliśmy przy alei Niepodległości, w pobliżu rzeki, więc w latach 60-tych ojciec kupił kajak i tak zaczęliśmy pływać - wspomina Hancewicz.

Krzysztof swoją pasją zaraził również córki.

- Natalia, czyli mama Roberta, każdą wolną chwilę spędza w kajaku, a młodsza córka Karolina, poza kajakami, kocha także konie - wyjaśnia. - Sam Robert niemal od najwcześniejszych chwil spędzał czas w kajaku, najczęściej z rodzicami, ale też czasem ze mną. Lubimy wodę, a to już jest czwarte pływające pokolenie w naszej rodzinie - kończy kajakarz.

DZIADEK I BABCIA JANKOWSCY

Jako pierwsza na świat przyszła wnuczka Michalina, urodziła się w grudniu. Znajomym wysyłając życzenia na święta pisaliśmy: pod choinkę otrzymaliśmy wnuczkę Michalinkę. Ja miałam wówczas 39 lat, mój mąż 46. Byliśmy wiekowo średnio zaawansowanymi dziadkami.

Następny był Mateuszek, śliczny blondynek, który bardzo lubił zbierać klucze, miał ich cały pęk. Ale nie to jest ważne. Często uciekał z przedszkola, które znajdowało się za ogrodzeniem naszego bloku. Jak tylko panie zauważyły, że go nie ma, natychmiast do nas dzwoniły i pytały: - Zguba dotarła? Aby przekonać Mateuszka do powrotu do przedszkola, dawałam mu cukierki dla całej grupy. Zazwyczaj to pomagało.

Kolejny wnuk to Jędrzej, urodzony intelektualista, ekonomista, matematyk, a przede wszystkim tenisista. Nie pamiętam, kiedy nauczył się pisać i liczyć, ale miał wtedy około pięciu lat.....

Staraliśmy się nie wyróżniać żadnego z wnucząt, dlatego zabieraliśmy ich wszędzie: w góry, nad morze, nad jeziora, na wyjazdy dalekie i bliższe. Lubiliśmy, gdy nadchodził czas ferii, wakacji, weekendów,. Wówczas cała "trójca" z plecaczkami, zabawkami, ubrankami zjawiała się u nas. Często zabieraliśmy ich ze sobą na grzybobranie, na działkę, na wspólne wyjazdy.

>>> Zobacz też: Grali na protezę dla Renaty

Nasze obecne relacje są przyjacielskie. Dorosłe już wnuki często nas odwiedzają, dzielą się radościami i troskami. Dla nich to nauczyliśmy się korzystać z internetu i facebooka. Bardzo lubię, jak do mnie dzwonią i proszą o upieczenie ciasta, zrobienie ruskich pierogów, czy tych klasycznych: z kaszą gryczaną i twarogiem. Uwielbiają też "szare" kluski z ziemniaków, które nazywają "chmurkami". Proszą też mnie czasem o napisanie wierszyka okolicznościowego, zrobienie czegoś na szydełku, uszycie ciuszka. Męża z kolei namawiają na wspomnienia. Wpadają do nas i dzwonią bezinteresownie. Pytają tak po prostu: - Co słychać, jak się czujecie? Jak trzeba, to gdzieś nas podwiozą, zrobią zakupy, pomogą w remoncie, czy przestawieniu mebli.

Teraz straciliśmy jeszcze głowę dla naszej prawnusi Marysi, która ma 10 miesięcy. Zrobiłam już dla niej na szydełku kocyk, buciki, stroiki na główkę. Szczęściem by było, gdybyśmy zostali prapradziadkami, a może nasze marzenia spełnią się?!

BABCIA BRATKOWSKA

Wnuki rozładowują napięcie i zmęczenie po całym dniu pracy. Są dla mnie wszystkim - zapewnia Maria Bratkowska, burmistrz Wyrzyska, a prywatnie babcie czteroletniej Martynki, czteroletniego Kubusia i dwuletniej Gabrysi. Martynka jest córką starszego syna Macieja i mieszka w Pile. Jakub i Gabrysia to dzieci młodszego Krzysztofa, mieszkają razem z babcią w Kosztowie (gm. Wyrzysk).

- Kiedy wracam z pracy, na widok moje samochodu dzieciaki szaleją. Cieszą się, że babcia w końcu przyjechała. Jak wchodzę do domu, maluchy przybiegają do mnie i opowiadają jak im minął dzień - mówi szczęśliwa babcia i zapewnia, że chociaż jest zmęczona po pracy, to wnuki jej nie przeszkadzają.

Pani burmistrz znajduje jeszcze wieczorem czas, by zagrać z dziećmi albo im poczytać. Najczęściej wnuki próbują namówić babcię na wspólną grę na komputerze.

- Najprzyjemniej jest w weekendy, kiedy nie mam żadnego wyjazdu. Sobotę zaczynam albo zakupami, na które Kubuś uwielbia ze mną chodzić, albo wyrobieniem ciasta na drożdżówkę, którą wszyscy domownicy uwielbiają!

Wydaje się, że czteroletni Kubuś wyjątkowo mocno kocha babcię. Zdarza się nawet, że kiedy pani burmistrz przygotowuje się do wyjścia do pracy, maluch towarzyszy jej w tym.

Jakub i Gabrysia mają babcię na co dzień, kontakty z Martynką są rzadsze, ale nie ma miesiąca, żeby wnuczka nie odwiedziła babci.

- Jak spotyka się u mnie cała trójka, dom należy do dzieci. Jest chaos, bałagan, często hałas, zupełnie inaczej niż w urzędzie. Dlatego kocham czas spędzony z wnukami, bo jest to najlepsze oderwanie od codziennych obowiązków - zapewnia Maria Bratkowska.

Dlatego kiedy pani burmistrz musi wyjechać w kilkudniową delegację, wszystkim w domu rzędną miny. - Bardzo tęsknię za dziećmi i wiem, że one za mną też. Ale jak pomyślę, ile radości sprawi im mój przyjazd, to od razu chętniej się wraca.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto