To był wielki dzień dla małych zwierzaków. W czwartek wręczyliśmy nagrody zwycięzcom naszego plebiscytu "Psy, koty i inne istoty".
Po południu w redakcji zaczęli pojawiać się pierwsi goście. Na początek Ania i Dominika z rocznym yorkiem Jecky, który w plebiscycie zdobył trzecie miejsce. Właścicielka psa zdradziła, że uroczy piesek-maskotka to jej prezent na 18. urodziny.
Razem z chłopakiem wyjechali za granicę, zarobili trochę pieniędzy i kupili pupila. Dbają o niego, jak o drogi skarb. Nic dziwnego, pies jest wybredny, w menu toleruje prawie wyłącznie pierś kurczaka. Wymaga też starannej pielęgnacji i kąpieli raz w tygodniu. Odwdzięcza się czułością; śpi z właścicielami w łóżku i bez protestu daje się nosić na rękach.
Nieco później kolejni goście - główni bohaterowie dnia - czyli zwycięzcy naszego plebiscytu na czele piesek Banan w sympatycznym kubraczku w kratę, zaraz za nim kocurek Rysiu, który w kociej kategorii zwyciężył razem ze Śnieżką. No właśnie, gdzie jest Śnieżka?
- Jeszcze w trakcie plebiscytu, w połowie listopada, trafiła do adopcji - oświadcza z dumą Agata Witkowska z Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami w Jastrowiu, które zgłosiło koty.
- Jej mama jest zupełnie dzika. Nie udało nam się jej złapać do sterylizacji i po jakimś czasie przyprowadziła nam pięciotygodniowe kotki, które oswoiliśmy, udomowiliśmy i oddaliśmy do adopcji; jednym z nich była właśnie Śnieżka - dopowiada Alfreda Witkowska, szefowa jastrowskiego TOZ.
Jeszcze bardziej niezwykła jest historia naszego drugiego kociego laureata - Rysia. Na początek trzeba przyznać, że kociak w redakcji czuł się jak u siebie i bez skrępowania, ale z wyraźną przyjemnością buszował po biurkach i półkach.
Okazuje się jednak, że kociak w życiu przeszedł już swoje...
- Rysia podrzucono nam do "okienka życia". Urządziłyśmy coś takiego w naszej piwnicy. Nocują tam bezdomne koty, a czasem ktoś przyniesie kociaka - opowiada Alfreda Witkowska. - Tak właśnie było z Rysiem. Był umierający, miał około trzech tygodni. W dodatku okazał się bardzo chory - dodaje.
Rysiu cierpi na przewlekłą chorobę układu pokarmowego i musi być pod stałą opieką lekarza. Dodatkowo je tylko specjalną karmę; każde inne jedzenie może spowodować nawrót choroby. Poza tą przypadłością jest zdrowym, młodym kotem, lubi się bawić i broić.
Na koniec smakołyk, czyli przesympatyczny pinczer (a nie jamnik, jak niektórym na początku się zdawało) Banan.
Banan przywędrował do Czarnkowa do rodziny Gadzińskich z Bydgoszczy.
- Dostaliśmy go od wujka - opowiada Aneta młoda właścicielka psa.
- Wujek miał małą hodowlę psów i wszystkim nadawał imiona owoców. Miał Malinę, Arbuza, no i Banana - dodaje z uśmiechem jej tata.
Z kolei wdzięczne wdzianko psa, w którym pozował do zwycięskiego zdjęcia (czerwony kubraczek i fantazyjna czapka) to prezent od cioci z Czech, również właścicielki pinczera.
Banan to nie jedyne zwierzę w mieszkaniu Gadzińskich. Oprócz psa mają żółwie wodno-lądowe i rybki, bo tata Jacek jest zapalonym akwarystą.
Jaki jest zwycięzca naszego plebiscytu?
- Nie lubi kotów, żółwie też goni. Rzuca się do dużych psów. Jest zadziorny - nie bez dumy zdradza Sebastian, brat Anety.
Banan uwielbia słodycze, jak tylko usłyszy szelest papierka, zaraz łasi się, by dostać cukierka. Kocha też ciastka. Nie gardzi - czemu dał dowód podczas wręczania nagród - banami...
Fundatorem nagród w naszym plebiscycie był sklep zoologiczny Skalar Bis w Pile.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?