Bezwzględnej kary więzienia zażądał prokurator dla 33-letniego Krzysztofa R. z Krajenki, który próbował wyłudzić pieniądze od matki śmiertelnie chorego dziecka. Rozprawa odbyła się we wtorek w Sądzie Rejonowym w Pile. Na oskarżonym oprócz zarzutu usiłowania oszustwa ciąży też zarzut naruszenia nietykalności policjantki. Za oba przestępstwa prokurator Magdalena Roman domaga się dla niego kary 1 roku i 8 miesięcy pozbawienia wolności
Najgorsze, że zabrał nadzieję
„Czerniak w oczku mojej córki Mai. Błagam o pomoc... Nowotwór, który chce odebrać mojemu dziecku marzenia i życie”. Ten dramatyczny apel pilanka Izabela Ciężka, matka 12-letniej Mai, umieściła kilka miesięcy temu w sieci. To było jeszcze przed diagnozą, że konieczna, niestety, jest amputacja, że oka nie można już uratować, ale można uratować życie. Termin amputacji w klinice w Krakowie został wyznaczony na 1 sierpnia.
25 lipca do matki dziewczynki odezwał się mężczyzna podający za specjalistę z Centrum Zdrowia Dziecka. Zapewnił ją, że przypadek wcale nie jest beznadziejny i że pomoże uratować Maję, tak jak wcześniej pomógł uratować inne dzieci.
- To było najgorsze. Dał nam nadzieję, a potem ją odebrał - mówi Izabela Ciężka, matka dziewczynki.
Ratunkiem dla Mai miała być konsultacja ze specjalistą z Wiednia, za którą jej matka miała zapłacić 1000 złotych. Pieniądze miała przekazać Krzysztofowi R. Jednak jej koleżanka zdążyła go wcześniej zdemaskować jako oszusta. Do Krajenki, gdzie miało odbyć się przekazanie pieniędzy Izabela Ciężka pojechała już w policyjnej obstawie. Jedna policjantka udawała jej koleżankę, dwaj byli w bagażniku, a reszta kryminalnych jechała drugim samochodem.
Zasadzka prawie doskonała
Krzysztof R. pojawił się w umówionym miejscu podając się za kolegę lekarza. Kiedy matka dziewczynki wręczyła mu kopertę z pieniędzmi poprosiła go o przeliczenie. To miał być sygnał dla policjantów w bagażniku, ale 33-latek coś wyczuł i zaczął się wycofywać.
W tym momencie do akcji wkroczyła towarzysząca kobiecie policjantka. Próbowała obezwładnić oszusta, ale zdołał się wyrwać łamiąc jej przy tym palec parasolem. Udało mu się uciec, ale po kilkudziesięciu minutach policjanci wyprowadzili go z domu w kajdankach.
„Przepraszam” na sam koniec
Krzysztof R. bronił się sam. Przyznał się tylko do usiłowania oszustwa. Wyjaśnił, że nie wie, co w niego wstąpiło. Przeglądał Facebook, natrafił na dramatyczny apel matki i wymyślił, że w ten sposób zdobędzie pieniądze na wakacje dla dzieci. Żałował i przepraszał obecną na sali sądowej matkę dziewczynki. Prosił też o łagodną karę. Boi się więzienia. Prokurator domaga się wyroku bez zawieszenia.
- Kara dla Krzysztofa R. nie może być łagodna. Wykorzystanie śmiertelnej choroby dziecka, powoduje, że jest to czyn o wyjątkowo wysokiej szkodliwości społecznej - przekonuje prokurator Magdalena Roman, szefowa pilskiej prokuratury.
Sąd ogłosi wyrok w poniedziałek.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?