Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymon Przybylski: Tam się wyłączam, tam jest inny świat. Tam jest to, co kocham, bliżej Boga

Sebastian Daukszewicz
Sebastian Daukszewicz
archiwum prywatne Sz.P
Jest człowiekiem o wielu bardzo różnych zainteresowaniach, m.in. do muzyki i lotnictwa. Zawodowo też wiele rzeczy robił i wiele kilometrów w trasie tirem przejechał. Dziś cieszy się rodziną i ma czas na swoje pasje, o których opowiada naszym czytelnikom. Poznajcie Szymona Przybylskiego.

W dzieciństwie odkąd pamiętam pasjonowały mnie dwie rzeczy. Zabawa i latanie. Jeśli chodzi o to drugie to miałem już od młodego chłopczyka bardzo dużo snów, że latam, że unoszę się nad ziemią, że uciekam przed zbirami unosząc się do góry. Nieraz czułem się jakby to było rzeczywiste. Latając na podwórku, koledzy wokoło bloku, unosiłem się. Nawet w śnie się zastanawiałem, czy ja śnię, czy to jest naprawdę. No i tak mi zostało z tym lataniem. Zrobiłem kurs na paralotnię, sprzęt zakupiłem i nie wyobrażam sobie innego spędzania wolnego czasu, jak po prostu unosić się nad ziemią i zapominać o wszystkich problemach, które na dole widzę jak ludzie tymi samochodami jeżdżą w tę i z powrotem jak mrówki, goniąc za pieniążkami, za karierą. Tam się wyłączam, tam jest inny świat. Tam jest to, co kocham, bliżej Boga. Można pomedytować, popatrzeć na ten świat goniący, zatrzymać, chociaż na chwilę, póki paliwa starczy w silniku, a potem wylądować i wspominać te piękne chwile w górze, goniąc za pieniążkami, za karierą.

Jeżeli chodzi o zabawę, to od dzieciaka uwielbiałem chodzić na wesela rodzinne, jakieś spotkania mojej mamy. Gdy spotkaliśmy na imieninach u nas, w domu rodzinnym, to robiliśmy przedstawienia. Wujek Romek przebierał się za pigwę, my za klaunów, za różne piosenkarki, piosenkarzy. I robiliśmy przedstawienia. Cała rodzina siadała w pokoju, a my z innego pokoju przychodziliśmy i zaczynaliśmy, to, co przygotowaliśmy pokazywać. Było dużo śmiechu. Potem zaczął się kabaret w szkole średniej z kolegami, w mechaniku. Żeśmy się wygłupiali, robili przedstawienia, jeździliśmy na różne konkursy kabaretowe. W Krajence nawet zajęliśmy drugie miejsce. Potem szkoła się skończyła i człowiek się zastanawiał, co dalej robić. Takiego fajnego, co by było odskocznią od życia, od codziennej pracy i od wszystkiego. Wymyśliłem, że wesela to są bardzo fajne imprezy. Są zabawy, konkursy, że mam gadane to wszystko pasowało. A przy okazji muzykę popuszczać, na bieżąco z wszystkimi hitami. Zaczęły się także osiemnastki i studniówki, ale przede wszystkim właśnie wesela. To jest to, co kocham. Gdy dwie osoby łączą się w jedną całość przed Bogiem i wtedy ja prowadzę taką imprezę weselną, ciesząc się razem z nimi ich szczęściem, za które, trzymam kciuki, żeby trwało do końca życia, żeby trwali przy Bogu. Bardzo, bardzo uwielbiam takie imprezy, ale różne są imprezy. Na stypach jeszcze nie grałem, chociaż były momenty, że na przykład przychodziłem na salę się rozkładać, na jakąś osiemnastkę, a tam jeszcze trwała stypa, to włączałem jakieś takie może nie smutne, ale spokojne utwory, które sobie tam w tle leciały. Ja nie mam żadnych sukcesów. Każda impreza jest dla mnie sukcesem. Cieszę się kiedy przy dobrze zagranej imprezie dają mi na drogę flaszkę, placek i lub na FB wystawiają pozytywną opinię. Ponadto jestem zadowolony , że sprzęt nie zawiódł.

Pytasz, czy zaraziłem swoją pasją innych członków rodziny? Tak zaraziłem syna młodszego. Kupił on sobie koszulkę didżeja: didżej Bartas. Teraz jak jest jakaś impreza w szkole czy w oratorium, rozkłada sprzęt i sobie siedzi, pogrywa i tam miksuje, kombinuje tak samo i mojej siostry córeczka. Minka, tak samo didżej Mimi, kupiła koszulkę też. Muzyczkę puszcza i tak dalej. Chrześniak mroczy, też mu głośniki kiedyś kupiłem na urodziny, mikrofon ma i też tam nieraz sobie śpiewa. Widzę, że ciągnie ich do takich imprezowych dźwięków.

Moja pasja to też źródło dochodu. Z jednej strony było ciężko i już miałem dosyć, ale były z tego pieniążki i można było nawet z tego przez jakiś czas żyć. Tak naprawdę to ma być tylko dodatek do mojego życia, więc taka jedna, dwie imprezy w miesiącu w zupełności starczą, żeby po prostu mieć jakiś dochód, troszeczkę pieniążków, żeby dodatkowo do wypłaty sobie dorobić. Ale tak naprawdę nie chodzi o pieniążki, pieniążki swoją drogą. Teraz staram się, żeby mój kolega Patryk Satro, z którym gram na weselach, klawiszowiec i wokalista, był takim jakby menedżerem. Do niego wszystkie telefony są kierowane i on załatwia sprawy formalne. Tych imprez tak i tak jest dużo, nie ma co tam wszystkiego brać, bo człowiek nie ogarnie, się przeje i znowu nie będę tego kochał za bardzo, a tak nie chcę. Wszystko na jego barki zrzucam, niech on się zajmuje tym wszystkim i niech robi tak, żeby było dobrze.

Oprócz latania, oprócz grania na imprezach, robiłem dużo kursów i na tiry, i na dźwigi, i na koparki, na koparko-ładowarki, na pompogruszki, jest tego, więc się nie nudzę. Troszeczkę tam pracowałem w tych rzeczach, to na dźwigach, to na pompogruszce, betoniarką jeździłem, także na pracę nie narzekam, ale chciałem zwolnić trochę. Też i tirem jeździłem swego czasu do Gdańska, kontenery woziłem do portu, ale stwierdziłem, że nie, że rodzina jest, dzieciaczki najważniejsze i odpuściłem. Muszę odpocząć, chociaż z rok albo dwa. Pracuję teraz jako konserwator jako tzw. złota rączka w Salezjańskiej Szkole Podstawowej, w której mój brat jest księdzem i tam uczy. Ja chcę pomagać w obsłudze tej szkoły by wszystko pięknie działało i pięknie wyglądało. Teraz człowiek się cieszy, że jest na miejscu i dzieci codziennie widzi.

Ogólnie teraz odpoczywam i się cieszę takim spokojem, luzem. Jest czas na ogarnięcie w szkole, jest czas, żeby posiedzieć chwilę przy sprzęcie, trochę tam coś poszukać w necie, powymyślać jakieś fajne zabawy, konkursy na imprezy, pomyśleć, co zrobić na następnej jakiejś osiemnastce czy weselu. Jest tak naprawdę psychicznie spokojniej i super.

Szymon Przybylski: Tam się wyłączam, tam jest inny świat. Ta...

Muzuem Stanisława Staszica w Pile otwarte po remoncie za nie...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto